Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zrozumieć nie mogę... Ty co innego, ale jesteś poróżniony z ojcem! Nie lubisz go nawet! Widzę to dobrze. Za co? dlaczego? Mój Marysiu, mógłbyś przynajmniej powiedzieć mi cokolwiek, wytłómaczyć...
Umilkła, a on patrzał na nią z coraz wzrastającym wyrazem przykrości na twarzy. Coś zatrwożonego i trochę tkliwego błyszczało mu w oczach. Przez kilka sekund mogło się zdawać, że otoczy ją ramieniem, albo dłonią pogłaszcze, aby z dziecinnego czoła zetrzeć zmarszczki. Ale — byłże »pastuszkiem?« Więc powoli i chłodno mówić zaczął:
— Moja droga, daremnie mordujesz sobie małą głowę sprawami tego świata; jeszcześ do nich nie dorosła. Nic powiedzieć, ani objaśnić ci nie mogę, bo ty i ja znajdujemy się na dwu przeciwległych biegunach pojęć... Prawisz o poświęceniu, obowiązku i kochaniu, jak guwernantka, bo też i masz jeszcze guwernantkę. Co się tyczy mojej niezgody z ojcem, nie znasz się na tem, co ją wznieciło, jednak, aby być grzecznym bratem, odpowiem kilku słowy. Oto widzisz, spotkały się tu i jak dwie planety starły się z sobą dwie wyrobione i energiczne indywidualności. Dwa egoizmy także... Nie róbże takich przestraszonych oczu. Głupie mamki stra-