Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 059.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i on, gdyby droga życia prowadziła go tamtędy, ale szlak jej rozwinął się w innym kierunku, zdala od nich, więc nie zapoznał się z niemi, nie miał czasu. Patrzy na pole, śnieg, las — i widzi pole, śnieg, las, nic nadto i nic więcej. Należy do ludzi, którzy nazywają kota kotem, a filuta filutem, wszelkie hyperbole, ody i egzaltacye mając w cichej pogardzie. Lirycznego towarzysza słuchał zrazu z ciekawością, badając w nim pewien rodzaj ludzi, mało sobie znany, potem już tylko przez grzeczność i z ukrywanem znudzeniem. Znudzenie ukrywał, a jawnie usiłował udawać, że podziela zachwyty, zapały, wesołość. Naturalnie, znajdował się w gronie ludzi bardzo możnych, bardzo wysoko stojących, pływał w morzu krwi czysto błękitnej, więc ironię, lekceważenie i poziewanie wpychał do wnętrza, a na zewnątrz miał tylko samą gładkość, giętkość i wszechstronną przyjemność postawy, rozmowy, uśmiechów. Była to także praca, zrazu wynagrodzona pewnym rodzajem żywej rozkoszy. Zrazu sam nie czuł tego, że przechadzając się po salonach książęcych, równy książętom, przyjacielsko bawiąc się i rozmawiając z książętami, wysoko podnosił mądre i wygładzone czoło, wydawał się wyższym, niż był w istocie, i ruchomemi nozdrzami, które zwie-