Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 069.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nerwowym ruchem zarzucając na nos binokle, Darwid odezwał się:
— Możeby lepiej to ominąć i wprost do rzeczy przystąpić?
— Nie, ojcze — odpowiedziała — proszę cię abyś mi pozwolił zabrać sobie kilka minut czasu. To potrzebne. Każdy człowiek ma t. zw. duszę, osobną, do innych niepodobną...
Zatrzymała się na chwilę, wzruszyła ramionami.
— Czy ja wiem zresztą? Może to także malowany garnek ta dusza? Ale taką jest nazwa pospolita, różnym naszym uczuciom i skłonnościom nadawana. Więc pour la commodité de la conversation, używać jej będę...
Uśmiechnęła się i mówiła dalej:
— Dusze są rozmaite: twarde jak stal, miękkie jak wosk, niedostępne dla sentymentów i sentymentalne. Dusza mamy jest miękką i sentymentalną. Jak powietrze do oddychania, potrzebuje tkliwości, opieki, zaufania... czy ja wiem zresztą?... rozmaitych ingredyencyi, które składają tak zwane kochanie, przywiązanie, etc. Ty, mój ojcze, miałeś duszę ze stali i tak niezmiernie wiele interesów... myśmy byli dziećmi... Kara podówczas zaledwie mówić zaczynała... Cóż? przyszedł moment... czy ja wiem jaki?