Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 101.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wagi, z imionami głośnemi, wielcy uczeni, teoretycy i praktycy, specyaliści, starzy i młodzi, tacy, niekiedy, których nigdzie już prawie widywać nie było można, bo spoczywali na laurach i dostatkach, lecz których ze spoczynku wyrwał turkot przybywającego po nich złotego wozu. Było ich wielu. Od ubrań ich, jak od chmury, zaczerniał błękitny salon. Darwid ściskał ich ręce nieco mocniej, niż zwykł był to czynić, może też faworyty jego z mniejszą, niż zwykle poprawnością opuszczały się u policzków nieco bledszych, niż zwykle, ale innych zmian nie było w nim żadnych. Owszem, kiedy chmura czarnych ubrań z błękitnego salonu wpłynęła do pokoju jego córki, w oczach błysnęła mu iskra tryumfu. Niech zmierzą się dwie olbrzymki! Zobaczymy, która zwycięży. Potęga nauki stanowiła jeden z bardzo nielicznych artykułów jego wiary; musiała być ogromną, skoro była niezbędną dla zdobywania bogactwa. Potęgi tej doświadczył nieraz w Heraklesowych bojach swych o bogactwo, doświadczy i teraz. To dopiero początek boju. Choroby przecież trwają szeregi dni, czasem tygodni, a jutro, pojutrze już, zjeżdżać się tu zacznie Europa — na złotym wozie. Olbrzymka przeciw olbrzymce! Zobaczymy!