Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 113.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Z ulicy w ulicę, a potem z jednej alei ogrodu publicznego do drugiej, Artur Kranicki przechodził krokiem i z miną człowieka, błądzącego po mieście bez celu i wielkiej chęci. W błyszczącym cylindrze i zgrabnem futrze, na którego kołnierzu kosztownym można było dostrzedz ślady zniszczenia, wyglądał znacznie starzej i jakoś biedniej, niż przed niedawnym jeszcze czasem. W wyprostowanej postawie jego i sprężystości kroku czuć było tę przykrą staranność, z jaką ludzie czuwają nad sobą wtedy, gdy lękają się, aby oczy innych ludzi nie przeniknęły jakiejś ich smutnej tajemnicy. Ale pomimo starania, tajemnica wychodziła na jaw chwilami w postaci przygarbiających się pleców, głowy na pierś opadającej, policzków obwisłych, wzroku przygasłego. Wszystko to było tem widoczniejsze, że Kranicki posuwał się w pełnym blasku