Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 132.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pokoju stojąc, obu parami oczu swoich za nim wodziła.
— Parzcie państwo! Jakby odrodził się! jakby ożył!
Stanął przed nią zmieszany.
— Wie matka co? — zaczął: — niech matka biegnie po pasztet strasburski i... buteleczkę likieru...
Klemensowa aż pod ścianę się cofnęła:
— Jezusie Nazarejski! Czy ty zwaryował, Tulek? Berek Szyldman graty tobie...
— Co tam Berek! Co tam graty! — zawołał Kranicki. — Kiedy te szlachetne serca przypomniały sobie o mnie...
— Serca brzuchów nie mają, aby w nie zaraz pchać...
— Co Klemensowa wie? Klemensowa jest zacna kobieta, ale pozioma, terre à terre... O ten przeklęty pieniądz tylko dba!
— A pasztet to święty? Awantura arabska!
Oboje głosy nieco podnieśli. Kranicki rzucił się na kanapę, dłoń do prawego boku przycisnął, zastękał. Wtedy Klemensowa obróciła ku niemu twarz złagodniałą i strwożoną.
— A co? czy bóle chwytają?
Znać było po nim, że cierpiał istotnie. Une ancienne maladie de foie. I jeszcze coś sercowego