Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 134.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jesz. Już bądź spokojny. Tylko mi na karteczce wszystko zapisz, pójdę i kupię.
Kranicki zaszamotał się na kanapie.
— Za jakież pieniądze matka kupisz?
Ale ona była już we drzwiach sąsiedniego pokoju i nie odpowiedziała.
— Za swoje? — wołał za nią Kranicki — pewnie za swoje! Już ja wiem, że matka dawno swój kapitalik wydajesz...
Wracała w chustce kraciastej na głowie i bez okularów na czole, do wyjścia gotowa.
— To i cóż, że wydaję? Alboż to nie masz Lipówki? Masz i co ci pożyczam, oddasz. Oj, oj! Jedną nogą już w grobie stoję, jeszczebym się nad rublem kiedy tobie potrzebny trzęsła!
Kranicki ręce i oczy w górę wzniósł.
Quel coeur! — szepnął — jakie przywiązanie! Niema to, jak stare sługi naszych starych rodów!
Po kilku minutach, w przedpokoju ozwały się kroki wchodzących, i świeży głos męski zawołał:
Peut-on voir le maître de céans?...
Kranicki biegł już do przedpokoju.
Mais, oui, mes chers! Vous me faites heureux! tout à fait heureux.
I miał istotnie minę człowieka uszczęśliwio-