Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 161.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

granic dostępnych ludzkim zmysłem nadleciało i zdeptało to świeże, śliczne życie. Moc nieprzezwyciężona, której niepodobna przekupić pieniędzmi, ani przekonać rozumem, ani zwalczyć energią. Moc tajemnicza, z początkiem i celem niewiadomym, przylatująca na skrzydłach cichych i zmiatająca z ziemi wszystko, co tylko zmieść chce, bez możności oporu i ratunku. Zdawało mu się, że ponury szum jakichś olbrzymich skrzydeł od brzegu do brzegu wypełnia ten śnieżny pokój umarłej i po raz pierwszy w życiu doświadczył uczucia rzeczy nadzmysłowych i nadludzkich. W pierś, która oddychała dumą, w głowę, której jedyną wiarą była moc rozumu i tego, co zdobyć jest zdolny, uderzyła tajemnica niepojęta i po raz pierwszy wznieciła w nim uczucie niezmiernej małości własnej. Uczuł się tak małym, jak małą czuć się musi glista ziemska, gdy na trawy, po których pełza, spadnie cień zlatującego od błękitów sępa i jak glista w szczelinę kamienia, cofał się i zanurzał w okrywające ścianę śnieżyste puchy krep i muślinów. Uczuł się też tak słabym, jak gdyby nie był mężem silnej woli i sławionych czynów, lecz niemowlęciem, którego drobna ręka nie może odepchnąć stojącego przed niem stracha. Z plecami i połową głowy