Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 203.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tychmiast wysłaną była. Potem, dłoń przesuwając po szerści śpiącego pieska, długo siedział zamyślony. Stał przed nim świat, ze wszystkiem, co kiedykolwiek on na nim widział, posiadał, używał. Kraje, miasta, ludzie, ich mieszkania i rozmowy, banki, giełdy, targowiska, dostojeństwa, gwary, tłumy, walki, gonitwy, ruch, zamęt — życie! Wszystko to nie stało właściwie przed nim, lecz jakby na olbrzymiej rzece odpływało od niego coraz dalej, dalej, aż znalazło się na przeciwnym brzegu przestrzeni rozległej, zupełnie z nim rozdzielone i zupełnie mu obojętne. Gdy pomyślał, że mógłby przestrzeń tę przeskoczyć i znowu w to wszystko się wmieszać, uczuł odrazę i trwogę, wstrząsnął przecząco głową i rzekł do siebie: «Nie chcę!»
Był bardzo spokojny. Po twarzy rozlewać się mu zaczął wyraz błogości. Gdyby go ktokolwiek pochwycił teraz i chciał przerzucić na tę stronę rozległej przestrzeni, po której znajdował się — świat, oparłby się z całej siły i w potrzebie błagałby nawet, aby módz zostać po tej...
Spojrzał w górę i uśmiechnął się.
— Już, maleńka, idę!
Odsunął szufladę biurka.

∗             ∗