Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 021.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

który w mgnieniu oka przez zmarszczenie czoła i osunięcie się w dół policzków, uczynił ją o lat dziesięć starszą. Z gracyą jednak ruchów pomimowolną, bo oddawna w zwyczaj przeszłą, zwrócił się ku Darwidowi:
— Pisałeś do mnie, kochany panie Aloizy...
— Wezwałem pana — przeciął mu mowę Darwid — w celu zaproponowania pewnej umowy i zamiany...
Z dużej, podługowatej księgi wycinał kartkę, na której przedtem już śpiesznie kilka słów nakreślił, i podając ją Kranickiemu, zaczął:
— Oto jest czek do banku na sumę... znaczną... Interesy pana, jak słyszałem, są w stanie bardzo niepomyślnym.
Twarz Kranickiego rozpromieniła się od radości i znowu o lat dziesięć odmłodniała. Biorąc podawany mu czek, z pewnem jednak wahaniem zaczął:
— Kochany panie Aloizy... ta przyjacielska prawdziwie usługa, którą mi oddajesz, nawet bez prośby z mojej strony, to prawdziwa wspaniałomyślność, ale chciej wierzyć, że gdy tylko dochody z dóbr moich znowu się powiększą...
Darwid przerwał mu znowu:
— Zbyt dawno znamy się, abym mógł nie wiedzieć, jakiemi są dobra pana i jakie pan