Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 078.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

soko stojących ludzi; tryumfował wówczas i cieszył się. Ale teraz, bezsenny wzrok jego z roztargnieniem przesuwa się po tych klejnotach sztuki. Noc spędzona w resursie, zamiast rozerwać go i uspokoić, znudziła i rozdrażniła. Zaszczytny partner jego był nudziarzem i w dodatku gburem. Nigdy nie zadawałby sobie przymusu grywania z nim, gdyby stosunek ten nie był zaszczytnym i — co ważniejsza — potrzebnym. Kobiety mają przysłowie: il faut souffrir pour être belle; dla mężczyzn zmienić trzeba tylko ostatni wyraz: il faut souffrir pour être puissant. Ale zaczyna go to już nudzić i przedewszystkiem męczyć. Teraz dopiero po położeniu się do łóżka, czuje, że jest zmęczony. Spać nie może. Sypia źle już od kilku tygodni, od czasu gdy ten nieszczęsny list... Przy tem wspomnieniu w piersi Darwida poruszył się kłąb węży, ale na utajone legowisko zepchnął go syknięciem: «Głupstwo!» I długo, niespokojnie myśleć począł o tym człowieku, wysłanym dla interesu ważnego, a który nie powracał.
Może szansa nie dopisze mu tym razem, a pole pracy i wielkich z niej zysków pochwyci inna ręka. Wie o tem, że ma współzawodników i wrogów; zazdroszczą mu i kopią pod nim dołki. No, da on sobie z tem radę, tylko że wo-