Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 085.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Na schody okryte kobiercem, przyozdobione lampami i posągami, Kranicki wchodził w trochę zniszczonem futrze z kosztownym kołnierzem, w błyszczącym kapeluszu, krokiem swobodnym i ze swobodnym uśmiechem pod starannie zakręconym wąsem. Bo schody to prawie ulica. Ludzie zstępują z nich i wstępują na nie, a gdziekolwiek spotkać można ludzi i ich oczy, tam swoboda, pewność siebie, elegancya są jedenastem przykazaniem boskiem, którego Mojżesz tylko przez niepojęte jakieś zapomnienie do dekalogu wciągnąć zaniedbał.
Wszedłszy do przedpokoju, rzucił na ręce lokaja futro, z pod którego rozlała się woń wybornych perfum. Z kieszeni surduta wyglądał brzeżek kolorowej chusteczki do nosa. Przed zwierciadłem poprawił włosy, gęste jeszcze nad czołem, a z tyłu głowy świecące małą okrągłą