Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 149.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

szenia Kranickiego przerwał baron — to sonet z Baudelaire’a Les fleurs de mal. Jest w niej coś niejasnego, przewrotnego...
Kranicki uczynił żywe poruszenie.
— Mój baronie...
— Ależ nie zrozumiałeś mię, kochany panie Arturze. Nie mam intencyi obmawiać panny Ireny. W moich ustach, epitety, które wymieniłem, są najwyższą pochwałą. Panna Irena dlatego właśnie jest interesującą, że jest niejasną i zawikłaną. To jest kobieta rozczarowana. Posiada tę wszechironię, która jest cechą natur wyższych. O, panna Irena nie jest fijołkiem, chyba z zielnika Baudelaire’a! Ale właśnie przez to zaciekawia, irytuje... Une desabusée... Une vierge desabusée. Czy pan to rozumie? Jest w tem zapach tajemniczy... nowy dreszcz. Tylko, że z naturami takiemi nigdy niczego pewnym być nie można.
— To natura szlachetna! — z zapałem zawołał Kranicki.
Baron z uśmiechem podjął:
— Pan dzieli natury na szlachetne i nieszlachetne, a ja — na nudne i zajmujące...
Za drzwiami ozwał się podniesiony głos Maryana:
— Emilu, zostawiam cię tu i sam do Tron--