Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 163.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pary, w postawie niedbałej i z roztargnionym wzrokiem, stał wątły, rudawy, trzydziestoletni baron Blauendorf.
Dzwonek, wzywający podróżnych, rozległ się w mroźnem powietrzu po raz drugi. Artystka ze ślicznym uśmiechem skinęła głową na znak pożegnania i uczyniła krok ku wagonom, ale towarzysz jej zręcznym ruchem drogę jej zagrodził, wciąż przytem mówiąc do niej i trzymając ją pod upartem spojrzeniem błękitnych oczu. Nie okazując jeszcze niepokoju, z uśmiechem zatrzymała się i słuchała.
Aloizy Darwid stał na peronie, z tłumem ciekawych zmieszany i o uszy jego obijać się zaczęły urywki rozmów:
— Nie pojedzie! — ozwał się głos jakiś.
— Pojedzie! Jeszcze jest dość czasu! — zaprzeczył inny.
— On umyślnie ją zatrzymuje, aby nie odjechała!
— Bo też jest śliczna! Równie zachwycająco uśmiecha się, jak śpiewa!
Około drugiego ucha Darwida kilka innych głosów rozmawiało:
— Zuch chłopak! Patrzcie, patrzcie, jak on ją zagaduje, umyślnie... Biedna kobieta, jak