Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 165.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tem rozlał się najpiękniejszy na świecie uśmiech. Skinęła głową, na coś zgadzając się, za coś dziękując, w taki sposób, w jaki skromne królowe zgadzają się przyjmować od swych poddanych oznaki najwyższej czci.
W tłumie, otaczającym Aloizego Darwida, ktoś zaśmiał się:
— Chwat chłopak! nie puści!
— Jaki on śliczny, ten młody Darwid! — ozwał się głosik niewieści.
— Wygląda na książątko! — dodał inny.
— No i cóż z tego będzie? Ona nie pojedzie!
— Pojedzie!
— Nie pojedzie!
— O zakład!
— O zakład!
W minutę, za plecami Aloizego Darwida stanęło kilka zakładów o to, czy kobieta, rozmawiająca z jego synem, odjedzie dziś z tego miasta, czy nie odjedzie. Na cienkich ustach jego zjawił się uśmiech zadowolenia, oczy z za szkieł binokli wpatrywały się w syna z wyrazem niemal miękkim. Książątko! Tak! co za swoboda i razem gracya ruchów! Jakie ładnie niedbanie o przypatrujące się mu pospólstwo! Szczęśliwy