Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 226.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

bokiego fotelu ozwał się głos Kranickiego, nieśmiały, sierocy:
— A mnie czy zabierzecie z sobą, mes chers? Gdy będziecie czmychali, zabierzecie mię z sobą, n’est ce pas?
Odpowiedzi nie było. Baron siedział już przed organem i zaczynał grać jakąś wielką kompozycyę kościelną, w której brzmieniu uroczystem Trystan składał rycerski ukłon przed Izoldą, Tryumf Śmierci czarnym zarysem odbijał na tle białej szaty Alberyka, a malowani Święci u okna, w złotych gloryach, pobożnie splatali blade ręce na jaskrawych szatach.


KONIEC TOMU PIERWSZEGO.