Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/015

Ta strona została uwierzytelniona.

zbyt dużemi. Zrozumiał, że sztuka prawdziwa polegała na tem, żeby najprzód zdobyć napój, a potem pić w miarę, tak, aby módz pić zawsze. Przykładów takiego zdobywania i miarkowania miał przed oczyma mnóstwo. Naprawdę, nikt prawie nie czynił tu nic innego, jak tylko zdobywał i miarę użycia zastosowywać usiłowywał do miary zdobyczy. Złe lub dobre zastosowywanie sprowadzało skutki odpowiednie. Były to nieustanne lekcje poglądowe, które roztaczały się przed wzrokiem młodego studenta, w domu jego bogatej krewnej i w szerokiem kole jej stosunków, do którego wprowadziła go ona z dobrocią macierzyńską, zaprawioną pierwiastkiem innej natury. Kiedy zobaczyła go po raz pierwszy, był chłopakiem wysmukłym, zgrabnym, z ładnemi rysami twarzy ściągłej i świeżej, z jasnym wąsikiem nad wargą rumianą i gęstemi włosami nad czołem gładkiem, jak u dziecka. W oczach jego szafirowych i głębokich było zmieszanie marzycielstwa i ciekawości, nieśmiałości i energji. Pewna nawet niezgrabność, z jaką poruszał się w świecie nieznanym, sprawiała wrażenie świeżości, ponętne dla wzroku, przywykłego do kwiatów sztucznych. Jakkolwiek ostatnie były bardzo umiejętnie farbowanemi, to jednak róża natural-