Im niepodobna, co tu robić, ograniczyć się na chlebie suchym i chociażby posmarowanym masłem. Oni dążą wyżej, coraz wyżej, oni, kotku, dążą... ku pasztetowi!
Myśląc, że źle usłyszał, Roman ze śmiechem zapytał:
— Ku czemu, stryju?
Darnowski powtórzył z powagą:
— Ku pasztetowi, kotku. Ale, poprawił się zaraz, ja tak mówię tylko... tylko... au figuré! Iruś, czy ja pamiętam jeszcze, co znaczy au figuré? a?
— Pod przenośnią, tateczku! — zadzwonił filuterny głos podlotka, i po dwu twarzach, z których jedna była jeszcze dziecinną i przypominała zorzę poranną, druga już kobiecą i podobną do pogodnego lata, przemknęły błyskawice wesołych uśmiechów. Ale Romuald Darnowski nietylko wcale się nie uśmiechał, lecz ze wzrastającą powagą i zapałem, mówił dalej:
— Pasztet — to przenośnia. Rozumiem pod nią, kotku, wszystko, co postęp rozumu ludzkiego wytworzył dla ludzi rozumnych i bez czego, co tu robić, nie może się obejść nikt, kto nie jest ani chłopem, ani osłem. Prostak jestem i nie potrafię wyliczyć, nawet, co tu robić, nie wiem,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/108
Ta strona została uwierzytelniona.