Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

zrzadka zapytaniami lub uwagami Romana, na które Stefan odpowiadał paru krótkiemi słowy. Był on obojętnym zarówno dla osoby gościa, jak dla elegancji, przez niego roztaczanej. Roman to uczuł, ochłódł także i spochmurniał. Nagle stanął i w postawie słuchającej wpatrzył się w okno. Słuch jego uderzył śpiew, czy świergot, sam nie wiedział, jak to nazwać, jakieś, słowem, odzywania się gwarliwe, rojne, ostre, które podnosiły się za oknem zkądciś z dołu.
— Co to takiego? — zapytał.
— Świerszcze grają w trawach — spokojnie odpowiedział Stefan.
Roman zaśmiał się.
— Ach, tak! jakże mogłem nie poznać... Gdyby tu była twoja siostra, Bronia... Ach, tak! Świerszcze! Zapomniałem! Poznaję teraz, pamiętam!
— Pamiętasz? — zapytał Stefan.
Wyraz ten wymówił w sposób zupełnie prosty, jakby nawet roztargniony, jednak Roman przestał mówić i uważnie w niego się wpatrzył. Po chwili z trochą urazy w głosie, rzekł.
— Posądzasz mię o krótką pamięć. Ja to raczej mógłbym zarzut ten uczynić tobie.
— Zarzut krótkiej pamięci? dlaczego?