Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

— Boś zapomniał o starej przyjaźni naszej...
Po czole Stefana przepłynęła fala przykrego wzruszenia. Przez chwilę wahał się z odpowiedzią; potem z drgnieniem głosu, powściągniętem natychmiast, rzekł.
— Pamięci bywają różne. Jesteś tak dobry, że nie zapomniałeś o dawnej przyjaźni naszej. Ja także z czasów owych zapamiętałem wiele rzeczy...
— Przezemnie zapomnianych? — pytająco wtrącił Roman.
— Sam o tem wiesz najlepiej — odpowiedział Stefan.
Wstał z krzesła.
— Ojciec gderać na mnie będzie, że tak długo spać ci nie daję, mnie też do spoczynku pora...
— Po takiej pracy, przy której cię zastałem na łące, zapewne...
Nagle, przerwał sobie i po krótkiem wahaniu wybuchnął.
— Przepraszam cię, ale obchodzi mię to ogromnie! Dlaczego wy to robicie? Czy jesteście zrujnowani? Może już tylko cząstka Darnówki do was należy? Pamiętam, że stryj ma długi... a także i to, jakiem było ich źródło!
Wszystko to, ale szczególnie wyrazy ostatnie