ko gminność umysłów i uczuć? Nie; tego przypuszczać nie można w sposób żaden. Stefan był zawsze chłopcem niezwykle zdolnym i jednym z tych entuzjastów małomównych, skupionych w sobie, którzy zdają się zbierać i oszczędzać siły, przewidując lub przeczuwając, że przyjdzie im lecieć przed sznurem żórawi... Teraz ma trochę pozór fanatyka, chmurzącego się na... pieśni różne od tej, którą sam śpiewa. Fanatyzm zaś jest, podług Romana, naiwnością zkądinąd, jeżeli tylko naiwne umysły namiętnie przywiązują się do idei jakichkolwiek, nie zdarza się to jednak nigdy umysłom gminnym. Przytem Stefan porusza się i mówi, jak człowiek zupełnie ucywilizowany. Cóż w tem dziwnego? Jest przecież magistrem jakichś tam nauk... No, mniejsza o niego! Jeżeli nawet odmówi mu swej przyjaźni, nie przyprawi go to o rozpacz. Rad jest, że, przyjeżdżając tu, dopełnił obowiązku względem stryja i zobaczył go, kto wie? może po raz ostatni. Bo człowiekowi temu zawdzięcza wiele i teraz już nie pojmuje, jak mógł przez lat tyle prawie zupełnie zapomnieć o nim. Z początku pisywał często i co roku wybierał się do Darnówki; potem odzywał się rzadziej i o odwiedzinach myśleć przestał, nakoniec umilkł zupełnie, prawie
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/125
Ta strona została uwierzytelniona.