zkąd? po co? Po co zwłaszcza w tej chwili, gdy osiągnął to, czego pragnął, o co starał się i prosił, co mu zabezpieczało przyszłość, wolną od trosk i niedostatku, łatwą, przyjemną, może nawet w perspektywach dalszych bardzo świetną? Machał ręką i myślał:
— Zdenerwowany jestem. Wszystko to robią nieznośne, głupie nerwy!
Czytał, przyspasabiał się do oczekujących go zajęć nowych, szedł tam, gdzie było wesoło: do ponętnej pani z trochę ptasim profilem i ognistemi oczyma, do woltyżerki Aurory, znowu na niego łaskawej. Szmer w muszli ustawał, lecz wkrótce odzywał się znowu... Czasem odrywał wzrok od książki z takiem uczuciem, jakby o czemś niezmiernie ważnem zapomniał; czasem, wśród rozmów i śmiechu, ogarniało go coś takiego, jakby uczuł nagle brak rzeczy najważniejszej i koniecznej. Machał ręką i powtarzał:
— Głupie nerwy!
Zaczął nawet miewać przywidzenia, które naprowadzały go na myśl, że jest chorym. Usypiał późno i w ciemności nocnej, we względnej ciszy stopniowo usypiającego miasta, słuchał tententu zegara, stojącego w pobliżu łóżka. Zrazu słyszał tylko zwyczajne tik-tak, tik-tak, które jed-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/127
Ta strona została uwierzytelniona.