Jak to ku czemu? Ku formie życia lepszej i wyższej. Jakiego życia? Jakiego? Ależ bardzo naturalnie, że jego, jego osobnikowego, własnego życia. Tylko? Rzecz prosta, że tylko... bo cóżby więcej? co więcej?
Z oczyma, utkwionemi w ciemność, okrywającą dół ogrodu, jakby majaczącym śród niej kwiatom powierzał rzecz jakąś nowoodkrytą i bardzo nie wesołą, kilka razy powtórzył:
— Nic! Nic więcej... nic więcej...
Fala myśli zakołysała się znowu i zaszemrała w mózgu. Bagatela! czegóż więcej chcieć można? Przyszłość zabezpieczona, wygodna, przyjemna, znaczenie w świecie!...
Znowu dwa ostatnie wyrazy pochwyciła uwaga, zatrzymała się nad niemi, zgłębiać je zaczęła, aż po chwili wytrysnął z nich potok śmiechu, Roman powiódł oczyma po niebie gwiaździstem, po szlakach dróg mlecznych, zawieszonych w odległościach nieskończonych, płynących w przestworze niezmierzone, przesunął wzrok po ciemnych profilach drzew potężnych, okrytych tylu może liśćmi drobnemi, ile globów ogromnych okrywało niebo — i roześmiał się głośno. Jego znaczenie w świecie! Od takich, jak on, roi się na ziemi. Znaczą wiele jedni wobec drugich, to
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.