Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

długo, że Bronia, kilka razy wzrok na nią podniósłszy, zawołała:
— Iruś! zróbmy już lekcję, bo do obiadu trzymać mię tu będziesz i nie będę miała czasu pójść do gołębi...
Irena odwróciła się, a dziewczynka, popatrzywszy na nią swemi żywemi, roztropnemi oczyma, zawołała:
— Iruś! czego ty taka smutna?
Była istotnie tak smutną, jaką Bronia nigdy jeszcze jej nie widziała.
Na parę godzin przed wieczorem Roman wszedł do pokoju Stefana. Miał zamiar wziąć ztamtąd książkę, ale to, co w tym pokoju zobaczył, tak go zajęło, że pozostał w nim dłużej, niż zamierzał. Były tam jednak tylko rzeczy bardzo proste: żelazne łóżko ze szczupłą pościelą, dwa stoły, obciążone papierami, spora szafa oszklona z szeregami książek, na ścianach para map dużych, kilka litografowanych kopij obrazów sławnych i krzyż duży z czarnego drzewa. Jeszcze kilka krzeseł obitych kraciastym kilimkiem, więź kwiatów polnych w dzbanku glinianym, ściany pobielone, sufit z grubemi belkami, dwa okna nieduże otwarte na widok dość rozle-