Kondratkowej i o tem, dlaczego Irena do niej chodzi. Aby podraźnić się z dziewczynką, zapytał jeszcze:
— A któż to taki ta Kondratkowa?
Tak jak się spodziewał, Bronia trochę ze śmiechem, a trochę z irytacją zawołała:
— No, czyż nie australczyk z Romka! — a zaraz potem z żywością wielką wytrzepała przed nim całą historję jakiejś rodziny chłopskiej, jej szczęść i nieszczęść, wraz z dziesiątkiem różnych imion i zdarzeń.
Kiedy skończyła, Roman rzekł:
— No, dobrze, niech już ja będę sobie australczykiem, a Bronia niech mię z krajami nieznanemi poznajamia. Zgoda?
Podniosła głowę i z pod szerokiego brzegu kapelusza spojrzała na niego ze zdziwieniem w błękitnych oczach.
— A pocóż to Romkowi? Za kilka dni pojedzie sobie znowu i może nigdy już nie wróci.
Nie odpowiedział nic, tylko pomyślał: ten drobiazg ma słuszność. Po co? Myślą wrócił do Ireny. Zkąd jej przyszła do głowy ta zabawna deklinacja: ja, moje, mnie, dla mnie, przy mnie, we mnie i t. d.? Spieszno jej było do asystowania przy pieczywie i rozdzielaniu chleba!
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/224
Ta strona została uwierzytelniona.