le było zupełnie suche, ciepłe, jasne; przeważał na niem koloryt złoty, śród którego pałacyk górowski, kościół daleki i niwka gryki olśniewały, blaskiem rzeczy białych, gdy uderzy w nie z całą siłą światło słoneczne.
Bronia wyciągając szczupłe ramię, wskazywała różne punkty widnokręgu.
— Tak; to jest kościół Zawrocki, a zaraz za nim ten koniuszeczek, koniuszeczek ogrodu z topolami, to dwór Zawrocki, państwa Rosnowskich.
— Wiem, wiem, pamiętam Zawroć...
— Reszty dworu ztąd nie widać, zasłania go kościół i ten lasek... to jest dębowy lasek przy samym dworze. A ta wieś, co tam daleko, nazywa się Zwirówka, a ta bliższa, Horniczka... Naszej Wolinki ztąd nie widać, bo za lasem, tylko ot, widzi Romek, ten dym co podnosi się nad drzewami tam daleko, daleko... to z Wolinki... tam, między małym laskiem, a wielkim borem jest Wolinka...
— I Kondratkowa?
Ale ona w zapale nie zważała na przerwę.
— Ztąd też i Kaźmierówkę widać. Niech Romek popatrzy dobrze i zgadnie gdzie Kaźmierówka?
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/227
Ta strona została uwierzytelniona.