Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.

— Kondratkowę, z głębokiem przekonaniem powtórzyła.
— Mogłaby się odzwyczaić. Człowiek może się odzwyczaić od najmilszych rzeczy i ludzi...
Dziewczynkę mieszała trochę ta dysputa.
— Ja nie wiem, powtórzyła; ale słyszałam jak Irunia, po wyjeździe pani baronowej, mówiła do tatki: jabym tam umarła i z tęsknoty i ze zgryzoty sumienia...
Tak, tak!

«A gdy zsiądę — prawo złamię,
Jutro kulą w łeb dostanę»...

— Czy Bronia pamięta jak to tam w tej piosnce, którą kuzynka Irena wczoraj przy fortepianie śpiewała:

«ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą»...

A dalej jak?
Szeroki brzeg słomianego kapelusza podniósł się wysoko nad twarzą dziecinną, gorąco zarumienioną od przechadzki, a z pod niego głosik bardzo cienki, i trochę fałszywy, zaśpiewał bardzo głośno:

«Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą,
A ja doliną,
Ty rozkwitniesz różą, ty rozkwitniesz różą,
A ja kaliną!»