Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/286

Ta strona została uwierzytelniona.

chetnie zarysowane, rozumne i wysokie pod przerzedzającemi się nieco włosami, a w niewielkich piwnych oczach dużo też rozumu, wraz z trochą znużenia, czy smutku. Cera jego była żółtawą i policzki nieco obwisłemi od niedawnego znać schudnięcia, co chwilami, szczególniej, gdy milczał i patrzał wzrokiem znużonym, czyniło go starszym, niż był istotnie. Zato głos, przyjemnie brzmiący, nabierał niekiedy tonów bardzo ciepłych, choć znowu niekiedy zdawał się w nim przebijać ton wyższości, wprawdzie bardzo lekki, bo cały układ Rosnowskiego odznaczał się grzecznością prawie zbyteczną, prawie wyrafinowaną. Mówiąc, w sposób niejako okrągły pochylał głowę ku osobie, do której mówił i w gestach ręki, dość częstych, miał także okrągłość jakąś, grację niezupełnie naturalną, jakby nabytą i sztuczną. Wogóle sprawiał wrażenie człowieka rozumnego, bardzo pewnego siebie, trochę znużonego, z trochą też smutku kędyś na dnie.
Głosem, brzmiącym miękko i przyjemnie, witał Romana, lecz wnet potem, gdy wypytywać go począł o miejsce i warunki, śród których miał żyć i pracować po wyjeździe z Darnówki, miał trochę pozór mentora, albo tryumfatora, który już