Opowiedział, że z puszczy, której jest jednym z głównych dozorców i gospodarzy, wydala się zaledwie parę razy na rok dla odwiedzenia miasta oddalonego i w którem nic go szczególnie ani zajmuje, ani bawi. Zresztą żyje w samotności głuchej, mając do czynienia tylko z podwładnymi, rozsianymi na przestrzeniach znacznych i przybywającymi do niego tylko po rozkazy i dla narad o interesach. Za to często w rozmaitych kierunkach objeżdża puszczę i może pochlubić się tem, że jest jednym z pierwszych, którzy na te obszary rozległe wprowadzili uprawę racjonalną, zastosowali do nich teorje, wskazywane przez naukę. Zgromadza też materjały obfite do dzieła które może przyniesie parę nowych myśli w kwestji kultury leśnej na wielką skalę.
— Samotność twoja jest bardzo zapełnioną, zauważył Roman.
— Bardzo zapełnioną, uśmiechnął się Rosnowski; upływają miesiące, ba, czasem bardzo długie, w czasie których nie mam do kogo przemówić...
Tu, jakby tknęło go przypomnienie naglące, zwrócił głowę ku lasowi, u którego brzegu migotały dwa biegające punkty.
Była to Bronia, uganiająca się pomiędzy drzewami z psem dużym i wesołym.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/289
Ta strona została uwierzytelniona.