Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/321

Ta strona została uwierzytelniona.

Stefan obu rękoma uczynił gest niewiadomości.
Quis scit? — odpowiedział — nikt nie ma prawa wyrokować o przyszłości, bo nikt jej nie zna. Fais ce que dois, advienne que pourra.
Rosnowski zwrócił się do Kazimierza:
— Więc odpowiedź, której mi pan udzieliłeś dla Marcelego, jest ostateczną i stanowczą?
— Stanowczą — potwierdził Domunt — nie jestem zresztą bardzo uczonym i nie tak to wiele światła schowa się pod moim korcem.
— Pokora chrześcjańska — zażartował jeszcze Rosnowski.
— Tak — potwierdził Domunt — i nigdy nie przestanę sobie winszować, żem się na nią zdobył...
— A gdybyś się pan nie zdobył?
— Powiesiłbym się po raz drugi, bo raz już się wieszałem — odparł Kazimierz.
— Niktby tego nie odgadł, widząc pana teraz tak wesołym!
Zstępował już po wązkich schodach, za nim nie bez trudności szedł Swój. W bawialni pani Paulina, z wyrazem zmartwienia na twarzy i zakłopotanemi gestami chudych rąk, zcicha mówiła o czemś mężowi, który, siedząc przy niej