na kanapie staroświeckiej i szerokiej, trząsł żartobliwie łysą głową i półgłosem odpowiadał:
— Co tu robić? Nie martw się tem, kotko! Każdy za swoje głupstwo zapłacić musi! co tu robić? Ona za swoje tem zapłaci, że zostanie grzybem!
— Ależ, mój Romualdzie, mnie to właśnie boli... ja się tego lękam... ach, ach, ach, jabym dla niej szczęścia tak pragnęła... tak pragnęła...
Darnowski wziął jedną z jej rąk i z filuternym uśmiechem w twarz jej spojrzał.
— Chociaż z drugiej strony — zaczął.
— Z drugiej strony — powtórzyła, ale zaraz roześmiała się. Zawsze musisz żartować ze mnie!... A pewno, że z drugiej strony... no, ale ty wiesz lepiej odemnie, co jest z drugiej strony.
— Wiem, kotko — odpowiedział — i dlatego mówię ci, żebyś się nie martwiła. Co tu robić? I ja chętnie przychyliłbym jej nieba, ale... niechaj Bóg radzi o swojej czeladzi!
Domawiając słów ostatnich, podniósł się na spotkanie gości, którzy w towarzystwie Stefana wchodzili do bawialni. Rosnowski szybkiem spojrzeniem orzucił pokój, w którym oprócz dwojga starych Darnowskich nie było nikogo. Potem, jakkolwiek trzymał ciągle w ręku kapelusz i ko-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/322
Ta strona została uwierzytelniona.