— Czy ja wiem, kotku! Jakże i po co ja mam wiedzieć, gdzie pan Oławicki! Górów znam z czasów dawnych, co tu robić, ale i parę miesięcy temu byłem tu ze Stefkiem, aby pomówić z rządcą o interesie młodego Wygrycza... ale, co tu robić, ty nie wiesz, kto to Wygrycz i mniejsza o to. Dość, że byliśmy tu ze Stefkiem i obeszliśmy we dwóch całe to miejsce, jak teraz z tobą... Zaraz tu będzie, gdy z alei tej wyjdziemy, ładny obrazek... co tu robić... bardzo ładny... ot i jest już! popatrz tylko! Prawda, że ładny? Warto popatrzeć? a? co tu robić!
Obrazek był dziwny. Staw okrągły i duży nie świecił przezroczem kryształowem i nie odbijał w sobie nieba, ani płynących pod niem obłoków kędzierzawych. Pod szerokiemi liśćmi grzybieniów, pod sieciami rzęs i zaroślami łoz, rozświet, sitowi, powierzchnia wody znikała prawie zupełnie, gdzieniegdzie tylko występując wśród pleśniejącej zieleni okami mętnego błękitu. Po brzegach stały grube wierzby z siwemi liśćmi, olchy rosochate, i jedna wysoka topol włoska, u której wierzchołka jeżyło się nagiemi zębami brony gniazdo bocianie — puste. Przez wiatr wykrzywione, puste gniazdo rysowało na tle nieba linję zębiastą i ukośną. Pustą, jak to gniazdo
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/353
Ta strona została uwierzytelniona.