Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Babunia.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

dla ust jego żywnością, ani dla ciała schronieniem, ani dla głowy wieńcem chwały, ani dla piersi puklerzem obrony — lecz tylko dla serca miłością i bólem bez granic.
W pobliżu zaś zegara, grającego kuranta, rozlegał się wciąż płacz dziecka, coraz głośniejszy, zmieszany z wołaniem coraz żałośniejszem:
— Babuniu! babuniu!
Kobieta od wrót nieba krzyknęła ku ziemi:
— Idę, kocię najdroższe! idę, lecę!
Zleciała ze wstęgi blado-złotej i z pośród gwiazd grających, z pod zasłony, utkanej z bezmiaru piękna spadła, w próżnię ciemną, głuchą, bezdenną.

VI.

Od dość już dawna, kędyś na niebie, tarcza księżyca zsunęła się z widnokręgu i pociągnęła za sobą wszystkie swoje światła; poszła też z niemi za światy wstęga blado-złota, która przez okno pokoiku babuni spływała od nieba promiennego do biednej podłogi z grubych desek. Teraz okno to kwadratową płachtą szarą przerzynało ciemność czarną. Babunia obudziła się w czarnej ciemności i w ciszy głuchej. Tylko stary zegar nad jej głową tętniał miarowo: tak-tak!, tak-tak! a z dołu zpod podłogi dochodził płacz dziecka głośny, żałosny.
Oczy babuni pełne jeszcze były świateł niebieskich i rysów oblicza najdroższego; w uszach jej brzmiała muzyka gwiazd coraz dalsza, kona-