skiej u Sakramentek jedna tylko pensyonarka, Janina Rutkowska, trochę garbata, została zakonnicą.
Pod względem moralnym wychowanie to klasztorne miało dwa nieocenione przymioty: prostotę i czystość. Rozrywek niewinnych nie brakło, nie krępowano zbytecznie swobody ruchów w zakresie korytarzy klasztornych, dziedzińca i ogrodu; co sobota przychodziła na lekcye tańców baletnica pani Stolpe, którą pensyonarki bardzo lubiły, bo była piękną, wesołą i nazabój walcowała i polkowała z niemi. Ale nie wyprawiano tu balów, nie pozwalano na strojenie się, nic nie podbudzało próżności, przesady, pychy, kokieteryi. To też nietylko w obyczajach, ale też w myślach i wyobraźni były to dziewczęta czyste. Oprócz dziecinnie egzaltowanych przyjaźni między koleżankami, oraz przywiązań do wybranej zakonnicy, zamykających się w granicach uwielbień i ubóstwień idealnych, nie dostrzegano tu ani śladu erotyzmu i romansowości. Jeżeli pensyonarki zapalały się do bohaterów powieściowych, to zawsze z jakichś pobudek moralnych, że to byli np. ubodzy i szlachetni, albo odważni, albo za ideę jakąś umęczeni ludzie. Nie obrażano i nie krzywdzono pensyonarek tutaj w niczem i w żaden sposób, a to czyniło ich dziecinne serca wolnemi od przedwczesnych goryczy i rozczarowań.
Umysł, takim trybem kształcony, nie doznawał nagłych wstrząśnień, rozwijał się normalnie, a jeżeli w latach późniejszych wpływ ducha nauki nowoczesnej w ogóle, a lektura Renan’a w szczególności, zwróciły dojrzewającą kobietę na szlaki podobne do tych, jakiemi szedł umysł jej ojca, jeżeli wzmocniły i ugruntowały poglądy niezgodne z tradycyjnemi; to przecież ewolucya myśli dokonywała się w niej powoli i stopniowo, a wspomnienia i otoczenie nasuwały jej przykłady ludzi starodawnego obyczaju a drogich jej: nie potrzebowała tedy
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/018
Ta strona została skorygowana.