Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/030

Ta strona została przepisana.

ślałyśmy o tem podówczas i nie miałyśmy żadnych smutków, któremibyśmy dzielić się mogły. W zamian bawiłyśmy się wspólnie.
„Dziwnem się to teraz wydaje i obszernych wyjaśnień wymaga, ale faktem jest, przez wielu jeszcze pamiętanym, że w przededniu najmniej pewno zabawnej epoki naszych dziejów dla całej licznej i możnej grupy ludzi jedynym prawie hasłem i najwyraźniejszym celem życia, była zabawa! Bawiono się wszędzie, zawsze, w sposoby najrozmaitsze i dla wszelkich możliwych pretekstów. Wizyty, obiady, wieczory, tańce, polowania, karty, majówki, kuligi, wrzały po wsiach i miastach. Dnie ciszy, skupienia i jakiejkolwiek pracy zdarzały się czasem, tygodnie bardzo rzadko, miesiące nigdy. Wiele rodzin, żyjących stale na wsi, przepędzało w mieście kilka zimowych miesięcy; że zaś, przy nieistnieniu kolei żelaznych, odległe podróże przedstawiały wiele trudności, miasta prowincyonalne napełniały się każdej zimy znaczną ilością tych przybyszów, salony i saloniki przedstawiały codziennie widok strojnych, gwarnych, grających, śpiewających i tańczących zebrań, ulice roiły się powozami i końmi, wnętrza kościołów płonęły często rzęsistem światłem, wśród którego tysiączne tłumy chciwie spoglądały na widowiska wspaniałych uroczystości ślubnych.
„W tym gwarze i zamęcie, pośród panien, naprawdę już dorosłych i towarzyszącej im młodzieży, przed bacznym i spostrzegawczym wzrokiem weteranek i weteranów, dwie młode gąski przesuwały się zawsze razem, z lękliwie wyciągniętemi szyjami i oczyma szeroko otwieranemi przez niezmierną ciekawość świata, lub ukrywającemi się pod spuszczone powieki, przez wszystkie inne uczucia zwyciężającą, nieśmiałość...
„Przejażdżki, w celu użycia świeżego powietrza odbywane, wolno mi było czynić bez towarzystwa starszych;