własnej śmiesznemi były te dwie twoje kropelki, ubrane w ciepłe futerka i białe kapelusiki, które, patrząc na cię, ani wiedziały, że cząstkę twoją stanowią, ani zapytywały, czem jesteś, ani myślały o tem, co dla nich gotujesz!..“
Z tą samą nieświadomą lekkomyślnością, z tym samym dziecinnym jeszcze, pomimo ukończenia pensyi nastrojem, z jakim stosunki towarzysko-społeczne oceniała, zgodziła się też panna Pawłowska na konwencyonalne małżeństwo, zaprojektowane przez matkę, a popierane przez znajomych, wśród których wesołe wieczory spędzała. Piotr Orzeszko, stryjeczny brat marszałka gubernialnego, nie miał w sobie nic, coby odrazę w takiej 16-letniej panience obudzać mogło. Miał lat 35, był wysokim, przystojnym blondynem, o gestych, mocno kręcących się włosach, tańczył zgrabnie, obejście się jego, jak wszystkich prawie ludzi ze sfery obywatelskiej, cechowały w towarzystwie: łatwość, uprzejmość, a nawet pewna wykwintność. Po dwu wizytach oświadczył się za pośrednictwem swego szwagra Antoniego Glindzicza, człowieka wielce poważanego, o rękę panny Elizy i został przyjęty. Panna nie miała sposobności poznać jego umysłowych i moralnych przymiotów, bo z nią zaledwie w tańcu parę zwykłych zamienił ogólników, zresztą przymioty te były jej wtedy obojętne, poprostu nie zastanawiała się wcale nad tą stroną istoty ludzkiej. Orzeszko podobał się jej więcej od innych w powierzchowności i sposobu tańczenia; cieszyło ją to, że za niego wyszedłszy, odjedzie zaraz w nowe, nieznane sobie strony, że zaznajomi się z mnóstwem ludzi, gdyż słyszała od niego, iż ma przeszło 40 domów krewnych, po różnych stronach gubernii rozrzuconych, w których bywa.
Po zaręczynach narzeczony pojechał do Warszawy, celem „ekwipowania się“; ślub wyznaczony został za tydzień po jego powrocie. Jak ten czas przeszedł narze-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/033
Ta strona została przepisana.