Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/035

Ta strona została przepisana.

bohaterskich rysów świata i życia. I znowu, wśród tych rozmów, w głowach i na twarzach czułyśmy upał najświeższej młodości, a na strunach naszych piersi, niedobrze przez myśl określane i z trudnością wyrażane słowem, ale gorące nadzieje i porywy, grały pieśń o mnostwie splątanych tonów, z których najgłośniejszym była wielka radość życia i wielka wiara we wszystkie jego piękne obietnice i wzniosłe rozkazy. Naturalnie, że w takim nastroju ducha długo trwać nie mogłyśmy i że rozmowa nasza wkrótce z uśmiechami i prawie z dziecięcym szczebiotem ślizgać się zaczynała po gałgankach naszych wypraw i różnych błyszczących szczegółkach przyszłego, nowego życia...“[1]
Jeżeli jednak w tych kilku tygodniach, oddzielających zaręczyny od ślubu, błysnęła nawet kiedy myśl istotnie poważniejsza, nie stawała się ona przecież kierowniczką postępowania, lecz znikała wśród dźwięków muzyki tanecznej i pozostawiała narzeczoną dzieckiem, bawiącem się błahostkami.

Narzeczony powrócił z Warszawy z dwoma powozami: karetą i koczem, z jedenastu do nich końmi, z czterema służącymi, z których dwaj stangreci, dwaj lokaje, wszyscy w liberyach pełnych blach i galonów z wyrytym na nich herbem Leliwa, który też jaśniał na drzwiczkach karety — z mnóstwem nakoniec kwiatów świeżych i sztucznych, bombonier, ładnych drobiazgów i garniturem złotym, tj. broszą, kolczykami i bransoletą, od szafirów błękitnemi, a stanowiącemi podarek ślubny... W tydzień potem, wśród którego narzeczeni widywali się ciągle, ale prócz konwencyonalnej, nie prowadzili żadnej innej rozmowy, odbył się wspaniały ślub na początku r. 1858,

  1. Zob. „Drobiazgi“ str. 124—126.