Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/053

Ta strona została przepisana.

zolnej pogoni za zarobkiem odmalowała Orzeszkowa w „Marcie.“ Za życia męża bohaterka otoczona była dostatkiem, ale po jego śmierci musiała sprzedać meble, aby opłacić koszta pogrzebu. Dla córeczki ukochanej gotowa była do wszelkich poświęceń. Łudziła się nadzieją, że łatwo jej będzie znaleźć zarobek. Zaczęła tedy dantejską wędrówkę: dostała lekcye francusczyzny, ale przekonała się wkrótce, że chociaż mówi tym językiem biegle, nie zna go naukowo tak, żeby z pożytkiem uczyć mogła innych. Zbyt była sumienną, miała wielkie poczucie godności osobistej, ażeby brać pieniądze za pracę bezużyteczną. Ponieważ miała, jak mówiono, talent do rysunków, sądziła, że będzie mogła pracować dla czasopism ilustrowanych. Okazało się, że dyletancka jej biegłość nie wystarczała wymaganiom artystycznym. Poszukiwała pracy tłómaczki z obcych języków, lecz i tu trzeba było długiej i mozolnej wprawy, zanimby zarabiać mogła. U złotnika pracowali wyłącznie mężczyźni; nie chciano dla niej zrobić wyjątku. Musiała zająć się szyciem w szwalni, wyzyskującej pracę robotnic, nie umiejących szyć na maszynie; obrażona niesłusznem posądzeniem i wymówkami chlebodawczyni, utraciła i to zajęcie. Tymczasem córeczka zachorowała; wszystkie zapasy się wyczerpały i ta kobieta, która niedawno jeszcze odrzucała zapłatę za pracę nieużyteczną, która później przyjmowała ze wstydem wynagrodzenie za czas napróżno stracony, w końcu dla otrzymania pieniędzy na lekarstwo, sama wyciągać zaczęła rękę po jałmużnę, a gdy jej nie dostała, ukradła papierek trzyrublowy i goniona przez policyę i tłum, rzuciła się pod koła tramwaju. Dobre jej chęci i zamiary rozbiły się o niedostateczne przygotowanie do walki życiowej, o braki wykształcenia, które było błyskotliwem, ale powierzchownem i nie mogło się stać narzędziem ratunku.