Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/062

Ta strona została przepisana.

zrozumiałemi; ale wszelkie pojęcia naukowe, wszelki najprostszy, powszedni fakt życiowy, stawały przed nią w postaci sfinksa; na sfinksa tego patrzyła ona przez chwilę swemi pięknemi, zdumieniem rozszerzonemi oczyma, a potem wymawiała zcicha: nie rozumiem — i najlżejszego nie zadając sobie trudu, aby zrozumieć, oddalała się od niepojętej dla siebie zagadki, ze smętnym uśmiechem na ustach i wzgardliwem wzruszeniem ramion. Stąd interesa pieniężne budziły w niej wstręt ogromny; nie rozumiała ich ani odrobiny, wiedziała tylko, że musi mieć tyle a tyle, ażeby mogła uczynić zadość potrzebom umysłu swego i serca. Gdy jej pieniędzy zabrakło, gotowa była popełnić niesprawiedliwość, skrzywdzić uboższych od siebie. W takim stanie niepodobna już było przemówić, nietylko do jej rozumu, ale nawet do serca i sumienia. Odpowiadała wówczas na wszelkie przełożenia, że jest kobietą, że się na interesach nie zna, i nie taiła się wcale ze swym egoizmem, choć go starala się zwykłym sobie sposobem ustroić w szaty poświęcenia. Nie była wszakże ani chciwą, ani skąpą; kto chciał i umiał, ten korzystał z jej nieznajomości interesów i z jej łatwowierności; potrzebował jedynie poruszyć potężną duszy jej sprężynę: miłość własną.
W całej tej charakterystyce „Pani Luizy“ nigdzie niema ani słowa potępienia; autorka nie gromadzi rysów ujemnych jednych na drugie; daje z całkowitym spokojem poznać i takie strony, które, wzięte same w sobie, były niepospolitemi zaletami; ani na chwilę nie pozwala przemówić moralizatorskiemu oburzeniu; czujemy, że mamy przed sobą portret zdjęty z rzeczywistości, a oddany z taką siłą i prawdą, jaką tylko istotny artyzm posiada. W wyobraźni czytelnika, dzięki talentowi autorki, Pani Luiza staje żywa; poznajemy ją całkowicie, a nie z tej tylko strony, któraby potrzebną była dla uwy-