Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/069

Ta strona została przepisana.

i ratunku wezwać,“ uczyniły go samolubem napozór, jedynie o zachowanie ziemi dbałym. Ale ziarna szlachetności, przed laty zasiane, nie były płonne; zgłuszone w rozwoju chwastami życia, nie zmarniały przecież zupełnie. Trzeba tylko było tchnienia nowej wiosny. Takiem tchnieniem były dla Korczyńskiego słowa i zachowanie się syna jego Witolda, którego ustrzegł od zgubnych wpływów, nie oddzielając go od reszty ludności, piedestałów mu nie budując, na królewicza i samoluba go nie chowając. Było to dziecię — jak mówi autorka — „dnia burzliwego i ciemnej nocy,“ rozwinięte duchowo „z męczeńskim pośpiechem,“ odczuwające „bezbrzeżnem spółczuciem“ cierpienia powszechne, idące w ciemne i ciasne podziemia „maluczkich mrówek i kretów ziemi,“ by nieść pociechę, ratować, uczyć, budzić, wskrzeszać. Widział w nim ojciec odrodzenie tych ideałów, którym sam niegdyś służył, a pod wpływem wspaniałej z nim rozmowy uznał swą winę w ślimaczem schowaniu się do skorupy interesów tylko indywidualnych i rodzinnych, w odsunięciu się i odgraniczeniu od najbliższych sąsiadów, z którymi dawniej działał spólnie, od szlachty „okolicznej.“
Powieść „Nad Niemnem,“ która tak powszechne wywołała uwielbienie, jest przeważnie poświęcona zobrazowaniu życia tej szlachty „okolicznej.“ Orzeszkowa poznała ją i zbadała pod każdym względem, przebywając kilka z rzędu letnich wakacyj w Miniewiczach, pięknej wiosce nad samym Niemnem położonej, a zamieszkanej przez owę szlachtę.
Pierwszy Mickiewicz w „Panu Tadeuszu“ ukazał nam ten żywioł społeczny, ale ukazał tylko na chwilę, nie wchodząc w szczegóły jego życia codziennego; odmalował nam butę tej szlachty wobec chłopów, jej przechwalanie się herbami, jej kłótliwość o drobnostki, jej porywczość i nieopatrzność w sądzeniu ludzi i w działa-