Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/114

Ta strona została przepisana.

dumy, W gruncie rzeczy wiedział o tem dobrze, że obywatelem nie jest, a nawet to, że jest zagrodowym szlachcicem, wysoko sobie cenił. „Wszystkie rody pańskie od nas poszły — mawiał — przeddziad mój równym był wojewodzie, a ja równy jestem panu Korowickiemu“.
Pan Korowicki był najbliższym i dość majętnym sąsiadem Tołłoczek. Cała też duma Konstantego nie przeszkadzała mu wraz z parobkiem za pługiem chodzić, kosić tak, że aż w kościach trzeszczało, snopów z pola zwozić, cepem bić o tok wspaniałej stodoły; nie przeszkadzała mu też ona żywić się i przyodziewać zupełnie tak samo, jak to czynili wszyscy jego sąsiedzi. Owszem, nowe pobudki do wywyższania się z tego wszystkiego czerpał i niekiedy wyrażał to w słowach: Gdyby mi tak wolno było, jak jest niewolno, rychłobym na miejscu pana Korowickiego w Jabłonnej siadł, bo on próżnuje i marnuje, a ja pracuję i grosiki kuję; cha, cha, cha!“ Śmiech miał głośny, ale dźwięczny i przyjemny; czuć w nim było trzydziesty rok życia i hardą, zadowoloną duszę.
Od owej wspaniałej, wśród powszechnej bielizny i szarzyzny jak słońce świecącej stodoły długi szlak warzywnego ogrodu, spory sad owocowy i dość obszerne podwórko ciągnęły się aż do domu, bokiem ku podwórku obróconego, a świecącego białemi prawie jak śnieg słupkami ganku i ramami czterech sporych, widnych okien. Stojące tuż przy ścianach cienkie brzozy i grube topole nagiemi gałęźmi dotykały płachty śniegu, która szczelnie od okapu do okapu pokrywała strzechę; niżej rosły gęsto i cienkiemi prętami na okna kładły się krzaki bzu, głogu i żółtej akacyi. Każdy mieszkaniec jakiejkolwiek okolicy poznać mógłby od razu, że dom, pomiędzy krzakami i drzewami stojący, wyporządzony był na dwa końce, to jest, że po jednej stronie miał świetlicę i bokówkę, po drugiej przeciwek i kuchnię, a wszystkie te jego części, zwłaszcza świetlica, niemałemi być musiały.