Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/116

Ta strona została przepisana.

mieszczaninowi zaślubiona, stale w mieście zamieszkiwała; druga, najmłodsza z rodzeństwa, Salusia, pojechała była do tamtej na czas krótki i niespodzianie rok prawie cały u niej przebyła. W czasie tym właśnie popełniła ona wielkie głupstwo, a popełnić zamierzała jeszcze większe; ale on, Kostanty, nie pozwoli na to, jak Bóg na niebie, nie pozwoli, zapobiegnie jej zgubie i gańbie, któraby z takiego postępku tej dziewczyny spadła na całą familię, ale też i familia dopomódz mu w tem musi: po to ją i wezwał. Siostry zawsze bliższe są siestrze, aniżeli brat: niechże więc starają się od własnej zguby i gańby ją odwrócić, co zaś do szwagrów, to jeżeli pomimo namów i zakazów, Salusia zaskali się w swojem bałamutnem postanowieniu, pomocy ich potrzebować on będzie do czego innego... do czego? no! teraz o tej materyi gadać nie pora, ale w czasie wszystko oświadczy. Zdaje mu się, że garnki, które te chamy do ognia przystawili, na ich głowach pękną, bo on, do ostatecznej pasyi doprowadzony, na wszystko ważyć się gotów. Wszelako na świecie bywa, i nie jeden raz widziano ludzi mszczących się na tych, którzy ukrzywdzić ich chcieli. I on zrobić to zdoła, choćby i na kryminał wystawić się miał. Wszystko to mówił, zrazu powoli, ważąc i wybierając słowa, z widoczną przyjemnością im się przysłuchując, ale potem temperament wziął górę nad krasomówstwem, głos podniósł się i napełnił całą świetlicę, rumieniec wytrysnął na policzki, oczy zagorzały. Rąk już nie trzymał w kieszeniach, ale czynił niemi rozmachliwe gesty, aż pięścią w stół uderzył i krzyknął: — Kiedy bieży, to bieży, a gdy upadnie, to leży! U mnie tak! Gdzie dobrocią nie utrafię, tam złością dokonam, siestrze zaś którą mnie umierające rodzice przyporuczyli, zmarnować się nie dam!
Do złości, którą zawrzał, przyłączył się żal, głos mu opadł i zwilgotniały rozpłomienione oczy. Otarł je wierzchem ręki, znowu opuścił się na kanapę i ciężko