Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/121

Ta strona została przepisana.

zaprzęgać, Konstanty cały czerwony krzyczał, że jest panem swoich pieniędzy i może rozdawać je według wszelkiej swojej fantazyi i upodobania.
W całym tym gwarze i zamieszaniu trzy osoby tylko nie brały udziału żadnego: stryjeczny z młodą żoną, którzy, trzymając się za ręce, obojętnie i z niejakiem zgorszeniem kłótni się przysłuchiwali, i Gabryś Osipowicz, w jednej ciągle pozycyi u drzwi siedzący. Gdy tylko dwie kobiety spór o posag zawiodły, uśmiechać się on zaczął pod gęstym, krótkim wąsem, a teraz, gdy kłótnia na dobre już wrzała, powolnem spojrzeniem po wszystkich twarzach wodził, głową trząsł i śmiał się cichym, wewnętrznym śmiechem, od którego drgała mu na piersi brunatna kapota. Można byłoby przypuszczać, że litował się lub naigrawał, gdyby znowu zbiedzona powierzchowność i pokorna u drzwi pozycya przypuszczeniu temu nie zaprzeczały.
Nagle, wśród najwyższego wojennego zapału, rozległ się czyjś głos u okna:
— Przyjechały! przyjechały! Końcowa i Salusia przyjechały!
W świetlicy uciszyło się, jak makiem zasiał; w mgnieniu oka wszyscy z gniewu ochłonęli i, jak się byli poróżnili, tak znowu sprzymierzyli się nagle i niespodziewanie. Siostry, brat i szwagrowie na znak porozumienia zamrugali ku sobie oczami i pokiwali głowami; kobiety uroczyście za stołem u okna zasiadły, Konstanty z ręką na kłębie przy kanapie stanął, aż drzwi od sieni otworzyły się ze stukiem i do świetlicy wpadły dwie kobiety w dużych salopach, z głowami w wielkie chustki pozawijanemi.
— Jak się macie? — zawołała jedna.
— Świety Boże! I Kazia, i Marylka, i wszyscy tu! czy to tak zgromadzili się na moje przywitanie?
Głosy były młode i wesołe; w mgnieniu oka też z salop i chustek, jak motyle z gąsiennic, wywinęły się dwie młode i żwawe kobiety.