Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/146

Ta strona została przepisana.

i bez szóstego p nie pozostanie i jeżeli za pana Cydzika wyjść się zgodzi, 600 rubli posagu na stół...
Urwał, spuścił głowę, chwilę pomilczał, poczem ciszej nieco mówić dalej zaczął:
— Choć niektóre ludzie inaczej mówią (tu ukosem na starsze siostry zerknął), podług zdania mego, najmłodszej siostrze najwięcej odemnie się należy, bo maleńką jeszcze i ledwie troszkę od ziemi odrosłą umierające rodzice mnie ją przyporuczyli i ja jej prawie ojcem byłem...
Głos mu drgnął, oczy zwilgotniały, więc otarł je wierzchem ręki i, prędko głowę podnosząc, przyśpieszoną mową kończył:
— Sześćset rubli posagu ona odemnie otrzyma na stół, w gotowce. Trzy krowy też z obórki mojej niech sama sobie wybiera, a o kobiecych łachmanach to już starsze siostry pomyślą, ja zaś i w tem dopomogę.
Mówił teraz bardzo głośno, wysoko głowę trzymał i z energicznym gestem dokończył:
— Tak obiecuję i obietnicy dopełnię, choć mnie to może i z wielkiemi trudnościami przyjdzie. Ale, kiedy bieży to bieży, a gdy upadnie to leży. U mnie tak!
Zaraz też, oglądając się za siebie, zawołał:
— Salusia!
Z rękami skrzyżowanemi u piersi, co postawie jej wyraz energii nadawało, zbliżyła się, przed stołem stanęła i zaraz niewątpliwego posiadania dwóch przynajmniej p jasno dowiodła. Piękność jej, według słusznego wyrażenia się Jaśmonta, wszelkiemu oku była widzialną, a przystojność okazała się w zgrabnym, ku swatowi zwróconym dygu, w uprzejmym uśmiechu, do którego usta zmusiła, i w bardzo grzecznym sposobie, jakim wypowiedziała słowa następne:
— Za honor i grzeczność ślicznie dziękuję i panu Cydzikowi życzliwą jestem, ale, zaręczoną już będąc, nikomu innemu, oprócz narzeczonego swego, nic obiecywać nie mogę.