Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/150

Ta strona została przepisana.

dosmażającej się w gorącej strawie słoniny i wszyscy razem gości na wieczerzę zapraszać zaczęli. Jaśmont przecież z czapką w ręku za stołem wstał, Cydzikowi szturhnięciem w łokieć oznajmił, że tak samo ma uczynić, i zaczęły się ceremonie. — Swatowi i odpalonemu konkurentowi jeść, zwłaszcza też pić, w domu panny nie wypadało; z drugiej jednak strony, odpalenie za stanowcze uznanem nie było, ani przez swata, ani przez familię panny, i jutro we wcale inszy dekret przemienić się mogło. Przytem z salaterek buchały wraz z parą zapachy nadzwyczaj smakowite i obiecujące; więc skończyło się na tem, że obaj usiedli znowu i do jedzenia zabrali się z apetytem, który wszelkie przypuszczenie rozpaczy lub nawet smutku stanowczo oddalał. — Na wypicie jednak czegokolwiek Jaśmont za nic zgodzić się nie chciał, a naśladował go w tem Cydzik, niebawem też, o tem i owem przy jedzeniu pogadawszy, swat powstał i oświadczył, że pora w drogę ruszać, tem bardziej, że do Bohatyrewicz jadąc, Niemen, choć i po lodzie, ale zawsze z ostrożnością przebywać trzeba. — Ze wszystkiemi żegnał się pięknie, ale najpiękniej może z Salusią, którą w rękę pocałował, poczem, pilnie i dość długo w same oczy jej popatrzywszy, zcicha rzekł:
— Taki kwiatek do kożucha przypinać, krzywda ludzka i obraza boska!
Nakoniec, we drzwiach jeszcze odwrócił się do wszystkich i z czapką w ręku, kłaniając się, rzekł:
— Pokój temu domowi!
— I temu, co mówi! — kłaniając się także, chórem odpowiedziały kobiety.
W kilka minut potem Sakusia stała po środku izby, tak przez siostry otoczona i ściśnięta, że ledwo ją z za nich dostrzedz było można. Obejmowały jej kibić i szyję, głaskały, upominały, groziły, prosiły.
— Dla jakiej przyczyny, ty, Salka, nas wszystkich żalem karmisz?