chciał i nie chciał, namyślał się, zwlekał, aż ręką machnął, te kilka morgów, które brat był łaskaw mu wyznaczyć, przyjął, tę chałupke sobie zbudował i na zawsze już wyrzekł się i procesu i pięknego kawałka swojej ziemi. — Tłómaczył się z tego przed ludźmi tak i owak: że brat kilkoro dzieci ma, że chociaż i ukrzywdził go teraz, ale wprzód hodował i edukował, że jeżeli z bratem za czuby się weźmie, sam jeden na świecie zostanie, bo oprócz jednej jeszcze siostry żadnej blizkiej familii nie ma. — A ludzie śmieli się tylko z tych wszystkich jego tłómaczeń i wtedy to po raz pierwszy nazwali go „głupim Gabrysiem.“ Lecz on i przedtem i potem jeszcze mnóstwo podobnych głupstw nawyrabiał. — W tym wielkim dworze, do którego brat młodym jeszcze chłopcem na obowiązek go wyprawił, miejsce było bardzo korzystne i, gdyby na niem dotąd był pozostawał, możeby już i piękny majątek sobie zebrał. — On zaś to miejsce rzucił i wrócił do okolicy, bo jacyś wyżsi oficyaliści niegrzecznymi względem niego się okazywali: wolał więc, jak sam powiadał, chleb z wodą jeść, niż marcepany z ubligą i hańbą. — Tego także ludzie bynajmniej mu nie pochwalali, bo rzeczą jest wiadomą, że na obowiązku będąc, zawsze coś znieść trzeba, o lepszej przyszłości myśląc, taka zaś duma, która choćby największych korzyści wyrzeka się, byle swoje zadowolenie mieć, jest głupią i grzeszną. — Potem... no, co on zrobił potem, to już wszelkie wyobrażenie przechodzi. — Na obowiązku będąc, choć i niedługo, ale zawszeż przez lat kilka, trochę grosza zebrał, trochę, niedużo, ze dwieście rubli podobno, które tak przez brata obdartemu i na nędznych kilku morgach ziemi pozostawionemu, wielce przydać mu się mogły. — Miał też na nie różne projekty: krówkę drugą kupić, bryczuszkę okutą sporządzić, szczepków fruktowych do zasadzenia sadziku sprowadzić zamierzał. Wtem przyjeżdża siostra, ta, co za młynarzem o półtora mili ztąd siedzi i jak zacznie jęczeć, jak zacznie prosić: pożycz mnie swoje pieniądze,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/155
Ta strona została przepisana.