że nie dla psa kiełbasa i jego siostra nie dla takiego, którego baćko jeszcze w skórę brał!...
Mętną mgłą przysłonięte oczy Jerzego spotkały się w tej chwili z drwiącym trochę wzrokiem młodego, przed paru dniami zgromionego leśnika i z pełnemi zmieszania twarzami dwu innych; na całem ciele drżeć zaczął, a na całej twarzy, tak płonąc, jakby krew z za skóry wnet mu trysnąć miała, z podniesioną ręką rzucił się ku posłańcowi. Ale Kulesza w mgnieniu oka pochwycił go za tę podniesioną rękę.
— Daj pokój! daj pokój! — śpiesznie i głośno sapiąc mówił, — posłańca nie wieszają i nie ścinają... Awrelka, zaprowadź go do kuchni i jeść mu daj... Chodźmy, panie Jerzy, do domu, bo i na obiad czas...
Chciał go pod ramię wziąć, ale Jerzy, cały kipiący, pierścionek z małym turkusem z palca zerwał i na posłańca rzucił.
— Masz! Pannie Salomei powiedz odemnie, że ja żadnych pamiątek od niej nie potrzebuję... a panu Osipowiczowi, że ja pięknie kłaniam się jemu i zapowiadam, że nie daj Boże, aby on kiedykolwiek jeszcze przeciw ojcu mojemu językiem chlasnął, bo jeżeli to do uszu moich dojdzie, przyjadę i łeb roztrzaskam... Nie kijem, ani toporem to uczynię, bom nie zbójca, ale wprost kulą... ze strzelby!...
Wyprostował się, czapki uchylił i rzekłszy: „do widzenia państwu“, szerokim krokiem ku oficynie poszedł. W kwadrans potem ze strzelbą na plecach szedł ku bramie. Karolka przez okno to zobaczyła i chciała biedz na obiad go zapraszać. Ale Kulesza córkę powstrzymał.
— Daj pokój! Niech wysapie się z żalu i gniewu. W samotności łatwiej mu to przyjdzie, aniżeli pomiędzy ludźmi.
Po obiedzie Kuleszyna przybiegła do męża, który w pokoju, kancelaryą nazywanym, do pisania rachunków
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/173
Ta strona została przepisana.