Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/174

Ta strona została skorygowana.

zasiadł. Wydawała się nadzwyczaj zajętą, ożywioną i, na biurku mężowskiem łokcie kładąc, zaszeptała:
— Czy Floryan wie, że ta panna już z kim innym zaręczona?... słyszę z Cydzikiem, który jeszcze smarkaty jest, ale jedynak u ojca i bogaty...
— Od jakiejże to sroki Teofila wiadomość tę powzięła? — drwiąc niby z babskiej chętności do plotek, ale w gruncie zaciekawiony, zapytał Kulesza.
— A toż ten posłaniec Awrelce rozpowiedział, kiedy mu w kuchni obiad dawała. Dużo tam hałasu było, — mówił, — i proszenia i grożenia, dwa razy swaty przyjeżdżały, za pierwszym razem zrekuzowała, a za drugim zgodziła się narzeczoną pana Cydzika zostać...
— Taka to babska stałość! — mruknął Kulesza.
— Kiedyż, słyszę, familia tchnąć jej nie dawała... ciągle jej wyrzucali, że on chłop i ziemi swojej nie ma...
— Kpy, osły, bałwany, barany!
— Floryan mówi kpy, osły, bałwany, barany, a ja mówię, że pomyślawszy, to może oni racyę mieli... Zawszeż to prawda, że on chłop...
Kulesza wyprostował się i tak na żonę spojrzał, że umilkła. Z wielką też stanowczością mówić zaczął:
— Niech Teofila posłucha. Ja Teofilę szanuję, bo matką moich dzieci jest i, zawsze poczciwą, pracowitą kobietą będąc, mojego przywiązania nigdy nie zawiodła. Ale teraz, to mówię i poprzysięgam, że jeżeli Teofila kiedykolwiek przy nim, albo też i bez niego, choć słóweczko o jego chłopstwie piśnie... to... to...
Widocznie groźby dość silnej przez chwilę nie znajdował w głowie, aż pięścią w biurko uderzył i zawołał:
— To ja z Teofilą do rozwodu pójdę!...
Jak piorunem rażona, znieruchomiała, oczy wytrzeszczyła; jednak zarazem i śmiać się jej zachciało.
— U Floryana zawsze facecye... — zaczęła.
On przerwał jej mowę.