rym był przyjazd brata. Wtedy dopiero, kiedy już znalazł się na spadzistości wzgórza, spostrzegł, gdzie był i, zdjąwszy kapelusz, objął wzrokiem krajobraz, który niegdyś był świadkiem najważniejszego momentu w jego życiu. Podniecenie uczuciowości, sprawione przez wieść otrzymaną, potęgowało skłonność do wspomnień, którą, jak wszyscy ludzie smutni, posiadał w stopniu wysokim. Więc wszystko, co poprzedziło ów moment stanowczy przed laty jeszcze osiemnastu, wszystko, co wywołało go i co po nim nastąpiło, nietylko stanęło mu jasno przed pamięcią, lecz wdzierało się w nią z natarczywością, której nie przezwyciężał, bo lubił zatapiać się we wspomnieniach.
Przed osiemnastu laty był w Monachium, gdy otrzymał od brata starszego list z wiadomością, że ojciec ich jest umierający. Miał podówczas lat dwadzieścia sześć i, ukończywszy szkołę sztuk pięknych, oddawał się studyom i pracom malarskim. Sztukę kochał ogromnie i studyował sumiennie, ale zapał jego do pracy był nieco ostudzony przez zwątpienie o siłach własnych, a pogoda ducha zmącona przez zawód serdeczny. Obrazy jego nie doznawały powodzenia; kobieta, którą ubóstwiał, spadła mu z piedestału tak fatalnie, że ani wątpić o tem, ani łatwo pocieszyć się nie mógł. Zaczynał tedy czuć się nieszczęśliwym, gdy przysłano mu wieść o niezawodnie zbliżającej się śmierci ojca.
Był to wypadek niespodziewany, którego rychłej możliwości dotąd nie przypuszczał.
Ptakiem poleciał do Zapolanki, gdzie znalazł ojca już nieżyjącego i brata, który przed niewielu
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bracia.djvu/035
Ta strona została uwierzytelniona.