Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bracia.djvu/084

Ta strona została uwierzytelniona.

kto tak, jak pan, umie być samodzielnym we wszystkiem, powinien też samodzielnie i rydzów szukać!
Ulitowała się jednak i zaczęła go nauczać, jak, gdzie, dokoła jakich drzewek i krzaków, w jakich mchach i trawach najczęściej rosną rydze. Sabina weszła z koszykami; za nią wbiegły uszczęśliwione dzieci. Wszystko było gotowe; tylko Zenon wymówił się od wzięcia udziału w zabawie pilnemi gospodarskiemi zajęciami.
Nie było to zmyśleniem: istotnie dowiedzieć się potrzebował, czy młockarnia, zrana trochę zepsuta, dobrze już funkcyonuje; co dzieje się z orką; czy Pawełek jest jeszcze w polu i dlaczego na obiad nie przyszedł, bo zły wygląd chłopca, zrana spostrzeżony, trochę go niepokoił. Mógłby jednak wszystko to odłożyć na później, gdyby mniemał, że udział jego w przechadzce przyda się na cokolwiek jemu i gościowi, ale wiedział z góry, że Wiktor będzie nieustannie trzymał się towarzystwa kobiet, a on spędzi parę godzin na bezużytecznem błąkaniu się po lesie, bo do zbierania rydzów nie miał pasyi najmniejszej. Było im zresztą zupełnie wesoło i dobrze bez niego; odeszli gwarząc, a on przedewszystkiem udał się do stodoły.
Jak bywa najczęściej w gospodarstwie, zamiast dwóch lub trzech szczegółów do załatwienia, znalazł ich Zenon kilkanaście, i zaledwie po upływie kilku godzin wrócił do domu, trochę zgryziony młockarnią, która zepsuła się na dobre, i niespokojny o Pawełka, który wydał mu się bardziej jeszcze mizerny i blady, niż zrana. Dotknął dłonią głowy chłopca i uczuł, że była gorąca.